Miejsce to całymi dniami pozostaje raczej martwe, uśpione i ta senna atmosfera utrzymuje się aż do wieczora, kiedy to robotnicy kończą swą pracę i przychodzą tu by odpocząć i porozmawiać przy kuflu Portera bądź też irlandzkiego Kilkenny. Ich fajki systematycznie dokładają i pozwalają utrzymać snujące się wiecznie między stolikami mgliste smugi dymu. W tych godzinach panuje tutaj zaduch, dość głośny gwar mnóstwa męskich głosów, śmiech i niezbyt przyjemne zapachy słabej jakości tytoniu i potu. Niemniej miejsce to uchodzi za dość wesołą lokację i przyciąga sporą ilość wymęczonej codzienną pracą klienteli. Najbardziej lokal ten jest oblegany oczywiście w piątkowe wieczory.