Victorian London RPG |
| | Pracownia artystyczna i mieszkanie Pierre'a Louis'a de Croy'a | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Pierre Louis de Croy
Profesja : Artysta Wiek postaci : 20
| Temat: Pracownia artystyczna i mieszkanie Pierre'a Louis'a de Croy'a Sro 14 Lip 2010, 13:06 | |
| Wśród londyńskiego zgiełku, plotek starych kwok na zatłoczonych rynkach, dyskusji arystokratów w odosobnionych ogrodach o wdziękach dworskich dam, gdy za płotem na zmęczone ulice milionem ludzkich stóp dziennie wylewa się ludzkie ekskrementy, a w cechach ciężko pracujący ludzie zarabiają na posiłek dla swojej wieloosobowej rodziny, na jednej z alejek, która to jest równie często przemierzana przez mieszczan co inne drogi w Londynie, znajduje się, z dużym drewnianym szyldem z mistyczno-eleganckim napisem "Studio", pracownia artystyczna, niegdyś należąca do cenionego, znakomitego sztukmistrza, który to jednak zmarł i przekazał ją w spadku swemu jedynemu młodemu uczniowi Pierrowi Louisowi de Croy. Znajduje się ona w jednej z gustownych starych kamienic na parterze pomiędzy starym zrujnowanym zakładem szewca, który to swego czasu wyrabiał znakomite buty lecz w ostatnich latach kolejki opustoszały i naprawia on co tydzień kilka par najtańszych chodaków oraz drobną apteką, w której w leki zaopatrzają się pobliscy mieszkańcy. Z zewnątrz wita nas, prócz tablicy informującej o sposobie zagospodarowania mieszkania, troje połączonych okien zazwyczaj zasłoniętymi beżowymi grubymi kotarami i duże mocne dębowe drzwi, do których prowadzi jeden drobny stopień, okute czarnym metalem z stalową tablicą przymocowaną do desek informującą, że jest to ,,Pracownia artystyczna i dom Pierra Louisa de Croya" Wchodząc do środka chwytając za potężna, elegancką klamkę i pchając wrota do przodu, słyszymy skrzyp nienaoliwionych zawiasów i widzimy nieduży pokój o kamiennych podłogach oraz ścianach, rozświetlonym jedynie przez światło wpadające z zewnątrz, w którym znajduje się wiekowa ława a na której stoją świece przytwierdzone zaschłym woskiem do blatu przyozdobionego nożem o stępionym ostrzu, starym ręcznikiem, który teraz przypomina pożółkłą szmatę do podłóg, metalowym dziadkiem do orzechów i miską tych że owoców mieszających się z twardymi łupinami, a przy którym stoi dwoje krzeseł z ozdobnymi oparciami. Znajduje się tutaj jeszcze szafka kuchenna niezbyt wyróżniająca się w pomieszczeniu, czarny piecyk, kredens z naczyniami i wieszakiem stojącym samotnie w kącie, na którym to wisi jedynie zwykły prosty cylinder. Jest tu prócz głównych, wejściowych także dwie pary drzwi. Jedne na prawej ścianie, drugie na przedniej. Jedne z nich, na przeciw wchodzącego, prowadzą do dużego pomieszczenia, które z wielkim stołem na środku z różnorakimi przyrządami porozrzucanymi po całym blacie i kilkoma taboretami ustawionymi obok, z kilkoma sztalugami, starym eleganckim lecz już zniszczonym przez czas biurkiem pod oknem i w dużej niszy okazałym pianinem, pełni funkcję pracowni, w której artysta spędza większość swego życia. Pokój przypomina trochę rupieciarnię, gdyż gdzie nie gdzie walają się obrazy, niedokończone lub puste płótna oparte o ściany lub położone na ziemi o drewnie zabarwionym często różnorakimi farbami, które kapały z tysiąca pędzli, które teraz często znalazły swe miejsce w piecyku na spalenie, czy luźno zostały pozostawione po meblach. Za drugimi zaś kryje się nieduża sypialnia. Ściany białe, drewniane podłogi i nieduże okienko przez które wpadają radosne promienie słońca. Znajduje się tutaj z śnieżnobiałą pościelą łóżko jednoosobowe, nad którym przybita jest półka na książki, w które jest zresztą zaopatrzona, szafa na ubrania i szafeczka nocna. | |
| | | Pierre Louis de Croy
Profesja : Artysta Wiek postaci : 20
| Temat: Re: Pracownia artystyczna i mieszkanie Pierre'a Louis'a de Croy'a Pią 16 Lip 2010, 12:18 | |
| Słońce, jeszcze ociężale, wynurzało się za horyzontu londyńskich domów, wstając z długiego snu, który minął nadzwyczaj spokojnie i cicho, co na ulicach tego miasta nie zdarza się często. Promienie jego przez nieduże okienko wślizgnęły się do środka białego pokoju, w którym leżał w błogim śnie urodziwy młodzieniec, przypominający w tym stanie niewinne dziecko lub posąg bez skazy. Niczym dłonią ujęły jego policzki rumiane. Swym blaskiem i ciepłem, złocistą poświatą zbudziły nader delikatnie chłopczyka spoczywającego w objęciach Morfeusza. Podniósł wolno powieki i jeszcze nieprzytomnie spojrzał swymi zielonymi jak szafiry oczami na blade ściany, przypominające mu o monotonni ludzkiego życia jakby chciały zniechęcać człowieka, niczym diabły złośliwe, do rozpoczęcia dnia nowego. Chwilę w zamyśleniu, a może raczej w niemyśleniu, pozostał, tępo patrząc się przed siebie leżąc na prawym boku. Dopiero kilka minut przed szóstą ocknął się z tego letargu i niezbyt żwawo dźwignął się ze swego posłania. Zawsze, prócz zimą, wstaje o wczesnej porze, gdyż przekonany jest o marnotrawieniu życia przez ludzi sypiających do późnych godzin. Gdy przetarł już oczy i poprawił pościel, ruszył do głównego pomieszczenia, pełniącego rolę jadalni, salonu i kuchni z zamiarem przygotowania posiłku, bo przecież czas na śniadanie. Wyjął z szafki darowane mu od dalszej sąsiadki, wspólnego pochodzenia, własnej roboty rogaliki z francuskiego ciasta, które tak bardzo lubi i które przypominają mu piękne chwile znad Tamizy, do tego postawił jeszcze na stole słoiczek miodu i dżemu z czarnej porzeczki oraz powidła. Nie był to wyszukany posiłek, jednak Pierre uwielbia wszystko co słodkie. Wrzucił do piecyka kilka mniejszych szczap drewna, podpalił je i wstawił wodę na ogień. Przed wrzeniem wody zdążył jeszcze wrzucić miętę do kubka i nalać swemu pupilkowi mleka do miski. Devinette jest kochanym kotem. Miłym i towarzyskim, a jakże wdzięcznym. Gdy tylko napoiła się, szybko wskoczyła na kolana swego pana, który siedział już samotny przy stole i maczając croissanty raz w złocistym płynie raz w czerwonawym spożywał swój posiłek. Nie lubi samotności. - Cięższe byłoby życie gdyby nie Zagadka. - pomyślał gdy wziął następny kęs pieczywa, drugą, wolną ręką głaszcząc kota po jego ciemnawym grzbiecie, słysząc co chwilkę mruczenie świadczące o tym, iż zwierzakowi jest dobrze. Skończywszy jeść udał się umyć w misce wody, a następnie posprzątać mieszkanie. Nie lubi kurzu dlatego to starannie z każdego mebla starł go. Zamiótł jeszcze podłogi. Dlatego że nie ma dzisiaj weny do malowania i pisania, postanowił wyjść na świeże powietrze, może tam odnajdzie swoją muzę. Ubrany w białą koszulę i czarne spodnie w eleganckich trzewiczkach wyszedł na ulicę. Wolnym krokiem stukając o brukowaną drogę szedł przed siebie w nieokreślonym kierunku. Po prostu szedł. | |
| | | | Pracownia artystyczna i mieszkanie Pierre'a Louis'a de Croy'a | |
|
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|