Victorian London RPG |
| | Worg Zenderfolg | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Worg
| Temat: Worg Zenderfolg Czw 19 Sie 2010, 22:01 | |
| Cóż, kilka słów wstępu :3 Nie mam pojęcia o realiach, w jakich przyjdzie, daj Boże, grać. Znaczy, wiem co to czasy wiktoriańskie etc, etc... ale uważam spróbowanie swoich sił tutaj za dobrą praktykę dla mojego role-playingu. Przeczytałem swoją historię kilka razy, poprawiając kosmetycznie to tu, to tam... wieem, wiem: Jak z taniej noweli, a i to nie za dobrej. Wychodzi jednak mój brak w rzemiośle. Mówię to wsio, bom człek szczery i mam nadzieję sporo się tu nauczyć.
Co do samej postaci, jest rosyjskiego pochodzenia, za domyślny więc uznałem rosyjski, wrzucając lingwistykę angielskiego (I nie tylko)
Początkowa ilość punktów wolnych: 10 (0)
Imię i nazwisko: Worg Zendefolg
Rasa: Wilkołak
Profesja: Okultysta
Wiek: 25 lat
Lateralizacja: Praworęczny
Statystyki: Fizyczne Siła: ** Zręczność: *** Szybkość: *** Wytrzymałość: ** Społeczne Charyzma: * Wygląd: * Umysłowe Inteligencja: *** Siła woli: *** Spostrzegawczość: ***
Gwiazdki, a wartości cech: * - słaby ** - przeciętny *** - dobry
Umiejętności: - Lingwistyka : Angielski - Lingwistyka : Francuski - Wiedza tajemna. - Pisanie i czytanie. - Wykształcenie akademickie - Francuski/Queens College - Sztuka kulinarna. - Skradanie się. - Otwieranie zamków. - Umiejętność walki wręcz. - Łowiectwo. - Czujność.
Wady: - Konflikt z naturą. - Wzbudzający niepokój (nie wzbudza zaufania). - Alergia (Srebro)
Zalety: - Widzenie aur. - Odporność na trucizny. - Refleks.
*Co do zalet/wad, choć generalnie widzę, że nie wolno w nich gmerać... jest jedna kwestia, która mi nie daje spokoju. Chodzi o okultyzm, jeżeli można, chciałbym dodać zaletę 'poszerzonego widzenia aur' jak i wadę 'niemego ducha'. Pierwsze oznacza lepszą umiejętność postrzegania aur, drugie niemożliwość nauczenia się rozmawiania z duchami. Analogicznie można dać Srebrny język, wzmacniające zdolności rozmawiania ze zmarłymi i Wewnętrzną ślepotę, wzbraniającą widzenie aur. Oczywiści dostęp do nich wyłącznie byłby przeznaczony dla okultysów, i wybierając jedną z tych zalet, należałoby wziąść odpowiednią wadę. Jeżeli to niemożliwe, to po prostu potraktujemy część mojej historii za nieistniejącą :3
Ekwipunek: Stary, podziurawiony, pozszywany i połatany ciemno brązowy, gruby płaszcz, rosyjska futrzasta czapka, para grubych, obszytych futrem cienkich skórzanych rękawiczek, grymuar Claire. Do tego podróżna torba, w której ma trzy pary ubrań, zwykłej jakości jak i nieszczególnego kalibru: Nieco wyświechtany surdut wraz z dwiema parami białych koszul i odrobinę znoszonych spodni, oraz para wyjściowych butów. Nosi też w torbie biały, kobiecy jedwabny szal.
Wygląd: Mierzący sto osiemdziesiąt dziewięć centymetrów, ważący siedemdziesiąt dziewięć kilogramów młody mężczyzna. Ma czarne, krótkie i przystrzyżone niedbale włosy oraz przenikliwe jasne, niebieskie oczy. Ma nieco krzaczaste brwi i toporne rysy twarzy, nadające mu, pomimo młodego wieku, wygląd osoby rozpoczynającej trzydziestkę, nie wspominając już o gburowatej twarzy.
Charakter: Worg jest osobą z natury bardzo impulsywną i brutalną, łatwo popadającą w gniew i chowającą długo urazę. Pomimo tego, dzięki swojej mocnej woli, jak i długich praktykach samokontroli, z pozoru sprawia wrażenie opanowanego flegmatyka. Fakt, że od urodzenia obdarzony był anty-charyzmą, cechą zniechęcającą do niego ludzi, spowodował, że nigdy nie wykształcił w sobie szczególnej empatii czy zrozumienia innych. Z drugiej strony, Worg pcha się do tłumów, gdzie tylko wesoło, każdym kosztem, wbrew swojej naturze. Bardzo prawdopodobnym jest, że szuka w ten sposób zagubionego dawno ciepła. Jest osobą wykształconą, co sprawia, że nie ma cierpliwości do głupoty. Gardzi ludźmi niewykształconymi, dopókóki ci nie wykażą mu swojej wartości w jakikolwiek sposób. Nie będzie jednak traktował szorstko nikogo. Wyznaje zasadę 'Kultura nic nie kosztuje, a odróżnia elitę od śmieci', i trzyma jej się kurczowo. Jest jednostką aspołeczną, pomimo swojej ciągoty do zabaw, nie lubi ludzi, ich zapachu, więcej czasu spędzi w jakimś ciemnym miejscu, czytając swój grymuar. Jest otwarty na kontakty z innymi istotami, dopóki są rozsądne i uprzejme.
Historia: Worg pochodzi z Imperium Rosyjskiego, z małej wioski na Kaukazie. Jest tym, co miejscowi nazywają 'syberyjskimi wilkami', wilkołakiem. Zenderfolgowie pojawili się w jego rodzinnym miasteczku dwa pokolenia przed jego narodzinami, jako zbiegowie z zachodniej europy. Początkowo traktowani niechętnie, niekiedy wręcz wrogo, z czasem zadomowili się w swoim nowym zakątku świata. Fakt, że mieszkały wśród nich inne wilkołaki bardzo pomógł. Syberyjskie wilki tworzyły sfory, polowały na mniejszą zwierzynę lub nieszczęsnych wędrowców. Zawsze daleko od swojej 'siedziby', będącej jednocześnie centralnym punktem terytorium danej sfory. Każda ze sfor posiadała swoje własne imię. Ta, do której przyłączyła się rodzina Zenderfolgów nazywała się 'Białym sierpem', jako, że przewodził nimi stary, siwy osobnik, charyzmatyczny Alexander Piotr Rezmerow. Głowa rodu Rezmerowów, starej, posiadającej liczne tradycje rodziny wilkołaków. Worgowi przyszło żyć u schyłku jego wielodekadowych rządów. Za to w blasku jego wiedzy i kultury. Można powiedzieć, że Worg jak to szczenię, siedział u kolan starego Rezmerowa merdając ogonem i czekał cierpliwie, aż ten mu wbije wszystko do łba starą łopatą. Ród Rezmerowów strzegł bowiem od pokoleń technik tajemnych, wiążących się z okultyzmem, wywodzących się jeszcze z mroków średniowiecza. A, że młody Worg wykazywał odpowiednie umiejętności, uczyniono z niego 'Strażnika Tradycji'. Wielka to odpowiedzialność, wielkie brzemię do noszenia, ale Worg nie rozumiał tego, za młody był. Mając dwanaście lat, dumniśmy z każdego, nawet gorzkiego zaszczytu. Dla chłopca okazało się to pierwszym krokiem, w jego niekończącej się podróży po arkanach tajemnych. Stary Rezmerow zmarł nagle, kiedy Worg miał czternaście lat. Zabrał ze sobą do grobu sporą część sekretów Rodu. Była to tragedia dla Rezmerowów, którzy utracili więcej, niż bali się przyznać. Tylko 'mroczne' siły Białego Alfy utrzymywały pozostałe sfory daleko. Bo Syberyjskie Wilki nie miały między sobą paktów, wykorzystywały każdą okazję do powiększenia swoich terytoriów. Pewnej ponurej nocy nastąpiła inwazja. Żadna ze sfor, sąsiadujących z Białym sierpem nie pozostała bierna. Krwawy konflikt pochłonął owej burzowej nocy wiele istnień, zabarwiwszy śniegi szkarłatnie. Kostucha zabrała między innymi rodziców Worga i jego młodszą siostrę. Pozostawiony sam sobie zniknąłby z powierzchni naszego smutnego świata, gdyby nie Irina Rezmerowa, wnuczka starego Rezmerowa. Okres, jaki z nią spędził zawsze wydaje się Worgowi mętły. Niekończąca się podróż, problemy i troski. Strach, ciemność i przemykanie po zmroku. Przekraczali tyle granic, ile tylko mogli. Jak najdalej od przeszłości i bólu, jaki ze sobą niosła. To nic, że nie znali innego języka. To nic, że nie mieli przy sobie grosza. Stali się, na długi czas, bestiami o cieniu człowieczeństwa.
Około trzech lat, tyle błądzili w swoim obłędzie. Jedynym wytchnieniem dla Worga były jego medytacje. To właśnie pośród nich odkrył Claire. Kobieta, którą zobaczył deszczowej, listopadowej nocy emanowała aurę inszą, niż te do tej pory mu znane. Chowali się wtedy w Alpach, przypominających w pewien sposób Kaukaz. Worg miał wtedy za zadanie znaleźć prowiant u stóp szczytów, podczas gdy Irina patrolowała okolicę. Wyłoniła się z mroku, blada, czarnowłosa jak on, o ciemnych oczach i kunsztownym stroju. Wyglądała równie nie na miejscu, co poubierany dziwacznie Worg, z tym jego płaszczem i czapą. Widząc go nie ulękła się, co już wzbudziło w nim podejrzliwość. Kto bowiem, będąc niewiastą zresztą, tak spokojnie podróżowałby nocą? Niezależnie od pogody, chłodu czy słoty? Co więcej, nieznajoma zagadała do niego po rosyjsku, spokojnym, nieco znużonym tonem, pytając po prostu kim jest. Niepewny, zaskoczony i zmieszany chłopak zaraz przypomniał sobie wyraźne polecenie Iriny: Nie rozmawiać z nikim. Z drugiej jednak strony... minęły wieki odkąd słyszał kogokolwiek poza Iriną. - Jestem Worg - przedstawił się niezgrabnie, głosem niepewnym i ulęknionym - a ty, Pani? Przybyszka uśmiechnęła się blado do niego. - Claire - wypowiedziała, miękkim, akcentującym specyficznie literkę r głosem. Co nie uszło jego uwadze, Claire posiadała dwojaki akcent. Wymawiając swoje imię mówiła głosem i tonem zdającym się pasować do francuskiego, akcent ów jednak nie pozostawał, kiedy mówiła po rosyjsku. Fascynowało go to na tyle, że przełamał nieco swoją niepewność. - Mówisz dobrze po rosyjsku. Claire nie odpowiedziała od razu, przez chwilę wyglądała na smutną, zaraz jednak jej usta wygięły się w cień radosnego uśmiechu. - Spędziłam dużo czasu z kimś, kto mówił... nauczył mnie. Worg, przestępując z nogi na nogę, czuł się rozrywany. Z jednej strony obawiał się reakcji Iriny na nieznajomą, z drugiej mańki, nie chciał kończyć tej dziwnej rozmowy za szybko. Osobną kwestią była jutrzejsza pełnia księżyca. Zaczał już odczuwać pierwsze syndromy nadchodzącej przemiany. Był pełen energii i odczuwał ślady głodu charakterystycznego dla syberyjskich wilków polujących księżycową nocą. Wygląda na to, że los uśmiechnął się doń widząc jego rozterki. Szkoda jednakże, że był to uśmiech ironiczny. - Worg! - Irina brzmiała na złą i spiętą. Claire wpatrywała się w jeden punkt, nieco ponad prawym barkiem chłopaka, co sugerowało kierunek, z którego nadchodziła jego opiekunka. Kobieta nie powiedziała nic, aż do czasu, kiedy Worg poczuł naramieniu mocny uścisk. - Witaj - przywitała ją Claire. - Trzymaj się od nas z dala, wieczna pielgrzymko. Zaskoczony chłopak obrócił głowę w stronę Iriny. Marszczyła brwi i wpatrywała się w Claire zaniepokojona i wroga. - Nie mam żadnych złych zamiarów - odpowiedziała Claire śmiejąc się serdecznie. - Nawet więcej, jestem po prostu wami zainteresowana. Nie widziałam do tej pory żadnego z wilkołaków. - Skąd ty... - zaczęła Irina, ale Worg szybko jej przerwał, wtrącając podnieconym głosem własne przemyślenia. - Ty też widzisz światła? - Światła? - Claire zdawała się przez kilka sekund być zagubiona - Oh, masz na myśli aury? - Zapytała uprzejmie. Worg powtórzył sobie w myślach słowo, faktycznie, stary Rezmerow czasem nazywał tak ten poblask bijący z żywych. Ale przez te miesiące ucieczki jego pamięć niekiedy zawodziła w przypadku drobiazgów. Przypomnienie sobie choćby takiego głupstwa bardzo go ucieszyło. Nauki Rezmerowa były ciekawe, miejscami jednak niedokończone. - Tak, aury. Ty też je widzisz, Claire? Słysząc jak nieporadnie wymówił jej imię, ponownie się roześmiała. Jeszcze cieplej niż poprzednio. - Więc nie dość, że wilkołaki, to i okultyści? Bóg mi podarował więcej, niźli się spodziewałam. - Ja nie widzę świateł, tylko Worg. - Odparła chłodno Irina, przygarniając ramionami chłopaka do siebie. - On jeden widzi i wie. - Skąd więc...? - zaczęła swoje pytanie Claire, ucięte krótko przez Irinę lakonicznym: - Wiem.
Dopiero później, w czasie pełni, Worg zrozumiał przebieg tej dziwnej rozmowy. Claire pozostała z nimi, wytrąciła sprawnie wszystkie argumenty Irinie z ręki, podając kilka własnych, które skłoniły niechętną jej wilczyce do zaakceptowania jej nachalnej i w pewien sposób dziwnej prośby. Przeważał czynnik ciepłego i suchego schronienia, i nauki. Claire szybko zorientowała się co do braków, jakie miał Worg w swojej wiedzy. Gotowa była je uzupełnić, w zamian za inną wiedzę. Wiedzę o wilkołakach, lub syberyjskich wilkach, jak mawiali Irina i Worg.
Claire polowała jeszcze częściej niż oni. W dodatku jej ofiarami byli wyłącznie ludzie. Znikała nieraz na dłużej, odciągając podejrzenia od miejsca, w którym się zatrzymali. Była lingwistką, posługiwała się sprawnie pięcioma językami. Spośród nich Worga uczyła tylko angielskiego, do pozostałych brakowało mu cierpliwości i talentu. Irina pozostała przy rosyjskim, w nim zresztą prowadzili większość rozmów. Claire przede wszystkim ugruntowała i poszerzyła wiedzę okultystyczną Worga. Ku jej rozczarowaniu chłopak nie posiadał tego 'czegoś', co pozwalało na rozmowy ze zmarłymi, za to jego postrzeganie aur było lepsze. Jak mawiała, odebrano mu usta, ale dano cudne oczy. Stopniowo więź pomiędzy Worgiem a Claire urosła do stopnia, w którym równała się wiezi z Iriną. Drażniło to niemożebnie tę drugą, co prowadziło do licznych konfliktów.
Jak to bywa z życiem, kiedy już wydaje ci się, że się uspokoiło, wyskakuje z pobliskich krzaków i kopie mocno w rzyć. Pech chciał, że w końcu pojawili się tacy, których zainteresowała Claire, jej tendencja do pojawiania się nocą, brak jakichkolwiek dziennych aktywności, tajemnicze mordy w okolicy. Przesądni i przerażeni ludzie, przypadkiem czystym, zaskoczyli wampirzycę, wydając dla niemiłej odmiany, poprawny osąd. Całe zdarzenie miało miejsce w samo południe, porę, kiedy słońce najwyżej góruje na niebiosach. W dodatku, w czasie nowiu, okresie, kiedy wilkołaki były najsłabsze. Pech, przypadek? Worg wielokrotnie się nad tym zastanawiał. Motłoch z widłami, kołkami i zapalonymi pochodniami (których wizualna prezencja ze względów oczywistych spadła), napadł na ich domostwo. Śpiąca w swoich komnatach Claire była zupełnie bezbronna. Pozostali domownicy, wtajemniczona służba jak i Irina z Worgiem, zostali postawieni w naprawdę paskudnej sytuacji. Zabarykadowani w sypialni wampirzej mentorki Worga, wkrótce mieli paść ofiarą gniewu ludzi. Irina nie próżnowała, wykonała tajemniczy gest, który zmusił służbę do wzmacniania zapory. W międzyczasie sama kobieta buszowała po pokoju, głucha na pytania Worga. Czuwający przy łóżku Claire chłopak, został w pewnej chwili odciągnięty od niego siłą. - Masz być cicho, robić co mówię i nie odzywać się po rosyjsku. Nie do mnie. - Coś w głosie Iriny sprawiło, że Worg nie śmiał protestować. Podarła jego ubrania, rzuciła mu stare, brudne i podarte, śmierdzące okropnie potem i krwią szmaty, które musiał założyć. Podała mu również kawałek papieru, na którym po angielsku zapisano 'U stóp starego dębu, opierającego się o zachodni mur kaplicy Trzech Sióstr.', po czym kiedy chłopak potwierdził, że wie o co chodzi, podara na drobniutkie strzępy. Ostatnim z elementów było bicie, zagłuszone przez wściekłe wrzaski tłuszy i przerażone krzyki służby. Worg, zaciskając zęby, został skatowany w sposób, o jak nawet jej nie podejrzewał. Pod koniec tego procesu nie był w stanie stać. Na odchodnym wcisnęła mu w dłoń żelazny, wykuty misternie krzyż zawieszony na skórzanym rzemieniu. Ona sama zaś, stanęła u stóp łoża Claire. I taką, dumnie wyprostowaną i patrzącą na nich spokojnie, zastali ją napastnicy. Worg stracił przytoność chwilę po tym, jak wtargnęli do komnaty.
Minęło wiele dni, zanim dane mu było poskładać wszystkie elementy układanki. Okazuje się, że Claire i Irina dawno były przygotowane na taką ewentualność. Nie tylko zresztą one. Oto, jak cała scena wyglądała oczami ludzi dowodzonymi przez pięciorga księży z okolicznych kościołów:
W pomieszczeniu, poza obłąkaną służbą i ich nadzorczynią, ciemnooką kobietą mówiącą po rosyjsku, znajdował się ciężko pobity chłopiec. Choć początkowo zamierzano go dobić natychmiast, jeden z księży nakazał stanowczo tego zaniechać, zainteresowany przedmiotej ściskanym przez biedaka. Po odkryciu, że ów nieszczęśnik trzyma w dłoni krzyż, święty symbol, którego żaden wąpierz, czy człowiek skażony złem nie mógłby zdzierżyć, uznali go za jedną z ofiar, która została skatowana w celu zatajenia prawdziwej natury lady Dellamorte. Zaraz zresztą usłyszeli nieludzkie wrzaski dochodzące ze ściany. Tam też zastano zakutą łańcuchami, noszącą ślady okrucieństwa siostrę miłosierdzia, która trzymana strachem i torturami dnie całe siedzieć miała cicho. Siostra Magdalena bardziej niż chętnie wyjawiła wszystko, co wiedziała, a były to niestworzone historie, potwierdzające tylko demoniczność wampirów. Zapytana o chłopca, nazwała go prezentem od Iriny, zabawką w paskudnych szponach szalonej wampirzycy. Mówiła przerywanie, z trudem, zalewając się łzami, że Worg, ryzykując swoje życie i duszę trzymał się jej starego krzyża, nie robiąc nic złego poza samym życiem. Wskazywała nawet, że należy zastanowić się nad samym chłopcem, jako że jego odporność na zepsucie, wskazywała na, przynajmniej przychylność Bożą. Samą Claire przebito kołkiem i spalono. Powiadają, że nie wydała żadnego dźwięku.
Większość z tych okropnych scen powiedziała mu sama siostra Magdalena, pierwsza osoba, którą zobaczył po przebudzeniu się. Cichcem, również używając rosyjskiego, nakreśliła mu sytuację. Nakazując stanowczo spokój i opanowanie. Miotany wściekłością i nienawiścią do ludzi, Worg z trudem stłumił te wszystkie emocje w sobie. Stracił cały zapał do życia, zaczął nawet zastanawiać się nad postem w przyszłą pełnię księżyca... zanim jednak powziął ostateczną decyzję, postanowił udać się do miejsca z kartki. Tam też znalazł wyryty w drzewie napis 'Źródło siły u stóp żywego pomnika', co miało sugerować samo drzewo. Kopiąc nieprzerwanie ciemnej nocy, Worg odkrył spory kufer. Wydostanie go zabrało mu kilka godzin. Wewnątrz zastał swoje stare ubrania, które pomimo pogróżek Iriny nie zostały spalone. Prócz nich kilka innych, w podróżnej torbie, a także dokumenty uprawniające mu pobyt w Anglii. Również zawinięte w pachnący słodko szal drobiazgi, które do końca życia miały mu już przypominać o jego dwóch aniołach, kobietach, które kochał najbardziej na świecie: Zapisany po francusku grymuar Claire i rękawiczki starego Rezmerowa, największy skarb Iriny.
Życie Worga popłynęło nowym nurtem. Popędzany grymuarem, a także znajdującym się pośród kartek listem, również francuszczyzną wyściełanym, chłopak znalazł się w Queens, gdzie pracował ponad ludzkie i nie-ludzkie miary. Ilekroć zapał do ciężkiej nauki słabł, tulił szal i rękawiczki, znajdując w sobie determinację.
| |
| | | Grabarz Główny Mistrz Gry
Profesja : Medyk (grabarz) Wiek postaci : 45 lat
| Temat: Re: Worg Zenderfolg Nie 22 Sie 2010, 18:41 | |
| Hm, karta to zaiste ciekawa i warta uwagi. Swoim zwyczajem wszystko wypiszę w zgrabnych podpunktach:
1. Co do Twoich modyfikacji to jestem na nie. Dlaczego? Ano dlatego, że na tej grze bycie okultysta nie znaczy, że widzisz duchy, a widzenie tychże nie oznacza dostrzegania aur. To wszystko zależy od umiejętności, których wybór jest przecież dowolny i praktycznie nie związany z klasą.
2.Opis wyglądu jest mało dokładny i daje tylko ogólne pojęcie. Brakuje mi opisu gestykulacji, ruchów i tym podobnych rzeczy, które rzucają się nam w oczy już przy pierwszym spotkaniu z nieznajomą osoba.
3.Nie wydaje Ci się, że charakter Twojej postaci jest nieco...oksymoroniczny? Nie mniej podałeś dość logiczny powód takiego a nie innego zachowania Worga, więc raczej nie będę się czepiał.
4.Historia jest bardzo ciekawa i porządnie napisana. Naprawdę się postarałeś i to przemawia na Twój plus. Nieco boli mnie stwierdzenie, że wilkołaki są najsłabsze w czasie nowiu. O ile wiem o niczym takim nie wspominaliśmy i proszę o nie bawienie się jak na razie we wprowadzanie własnych pomysłów na konwencję rasy. Poza tym wciąż nie wiem skąd Twoja postać potrafi gotować.
Przepraszam, jeśli w czymś wyraziłem się niejasno...panujący obecnie upał zabija mnie lepiej niż sama kostucha. | |
| | | Worg
| Temat: Re: Worg Zenderfolg Nie 22 Sie 2010, 19:01 | |
| Ara ara, czyli źle zrozumiałem całą klasę okultysty :3
Te gestykulacje były raczej losowymi niezgrabnymi ruchami, jak to mają czasem ludzie w zwyczaju czynić, kiedy czują się niepewnie. Nie jakiś notoryczny nawyk, który byłby wart wspomnienia, stąd i go w opisie nie ma.
Owszem, charakter jest taki, wiem, że nieco dziwnie z początku wygląda, ale jak spojrzeć tu na kogoś, kto wychowywał się wśród wilkołaków, a potem przez trzy lata żył jak zwierzę.
Co do historii postaci, mea culpa. W sumie poleciałem z tym metodą skojarzeń pełnia-nów. Ale rozumim, że macie swoje wzory i obiecuję stosować się do nich :3 Co do gotowania, faktycznie, zupełnie zapomniałem o uargumentowaniu tego... po prostu kombinowałem naraz z kilkoma rzeczami xD małe zakręcenie.
Upały mordują i mnie ;p Rozumiem wsio dobsz. | |
| | | Donatien Admin
Profesja : Arystokrata Wiek postaci : Nieznany (ciało: 21 lat)
| Temat: Re: Worg Zenderfolg Nie 29 Sie 2010, 23:11 | |
| Proszę wybaczyć opóźnienie. Już zabieram się do sprawdzania.
W mechanice nie widzę żadnych błędów. Tylko odnośnie alergii na srebro: czy jest ona niezależna od formy, w której postać się znajduje i przejawia się zmianami skórnymi oraz im podobnymi?
Lepszej umiejętności widzenia aur nie ma sensu wprowadzać, gdyż samo widzenie aur ma cztery stopnie zaawansowania i ostatni z nich daje podobne, całkiem duże możliwości. Rozmawianie i nierozmawianie z duchami nie leży w sferze zainteresowań i umiejętności okultysty o ile nie weźmie on zalety "medium", która służy do postrzegania duchów różnymi zmysłami. To już raczej MG zadecyduje czy z duchem można rozmawiać. Tworzenie wady "niemego ducha" czy "wewnętrznej ślepoty" jest akurat niepotrzebnym generowaniem wad. To oczywiste, że jeśli ktoś widzenia aur nie będzie mieć widzieć ich nie ma prawa. Tym samym za wadę, która praktycznie jest brakiem jakiejś zalety gracz mógłby dorzucić sobie kolejną zaletę. Rozumiem, że pojmowałeś to wszystko jako część klasy okultysty, ale wyjaśniam mimo wszystko coby nie było nieporozumień.
Charakter mi się podoba i widzę czemu jest tak, a nie inaczej. Historia mi się bardzo podoba, a pewne zgrzyty w niej wyłapał już Grabarz i teraz czekam tylko aż edytujesz post i poprawisz to co trzeba. Ach, i miło by było zobaczyć nieco dłuższy opis wyglądu. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Worg Zenderfolg | |
| |
| | | | Worg Zenderfolg | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|